Trening w pole bendingu i trening ogólnorozwojowy / kl. Excel It i kl. Missouri [1]

Jeźdźcy i konie:
  • Magdalena "Lena" Piskorska i kl. Excel It 
  • Piotr Biały i kl. Missouri 
Trener: Sandra "Sindy" Janicka
Data: 4 sierpnia 2017r


Lena do tej pory nie miała „własnego” konia: jechała na tym, co dostała od Sindy. Dziś jednak nadszedł ten jeden, wielki dzień. Excel It przybyła do nas już jakiś czas temu. Po przetestowaniu jej charakteru to właśnie Lence została przydzielona opieka nad nią. Nie dość, że dziewczyny się polubiły to na dodatek appaloosa, mimo startu w konkurencji szybkościowej, odznaczała się spokojnym charakterem.
Sindy postanowiła wziąć ją więc dziś na trening. Przygotowując się do treningu wpadli jednak na Piotrka, który chciał wziąć na chwilę Missouri pod siodło... i jakoś tak wyszło, że ostatecznie na jedną ujeżdżalnię miały pójść dwa konie, choć na zupełnie inne typy treningów. Lenka miała poznać podstawy pole beindingu, zaś kara apoloosa miała po prostu sobie spokojnie pochodzić i rozruszać nieco mięśnie.
W chwili, w której Lena i Piotrek przygotowywali konie, Sindy poszła na ujeżdżalnię, na której miała rozłożyć tyczki i jakieś drągi dla Missouri. Dlatego gdy jeźdźcy przybyli na plac, wszystko było już gotowe.
– Dobra, ludzie, na koń i stępem. Pojeździjcie sobie przez chwilę – krzyknęła Sindy, strojąc na boku placu. Akurat prowadziła z kimś rozmowę telefoniczną.
Nie musiała im tego dwa razy powtarzać. Piotrek i Lenka wsiedli na swoje kolorowe konie i zaczęli prowadzić je w zastępie wokół ujeżdżalni. Prowadziła Excel, tuż za nią szła Missouri. Po okrążeniu rozdzielili się i zaczęli wykonywać skręty na placu.
W tej chwili jednak Sindy odłożyła telefon i zerknęła uważnie na to, co robią.
– Ej no, weźcie się w garść! Lena, wróć na okrąg, zbierz wodze, wyciągnij tego stępa. No, ładnie. Piotrek, nie pozwól się jej tak lenić. No już! Dobra, Lena, kłusem. Piotrek, cofnij, czy co... Niech ruszy głową, pomyśli, bo wygląda na zupełnie rozkojarzoną.
Rozgrzewka trwała jeszcze chwilę. Missouri po chwili została popędzona do kłusa i wykonywała na ujeżdżalni różnego rodzaju wolty, zaś Excel po rozgrzaniu się w kłusie została poproszona o galop. Szła równym krokiem, z opuszczonym łbem, jak na westernowego konia przystało. Niestety, nieco gorzej było z dosiadem jej jeźdźca, przez co Sindy przez chwilę sama pilnowała tępa klaczy i jednocześnie poprawiała Lenę.
– To pole bending, młoda. Bez dobrego dosiadu szybko z niej zlecisz – wyjaśniła.
Piotrek prowadził Missouri przez drągi w kłusie wyciągniętym w chwili, w której Lena miała poprowadzić klacz wokół tyczek w stępie. Sindy wyjaśniła, że to bardziej dla niej, dla jeźdźca, a nie dla konia: musi się nauczyć kolejności na pamięć, tak, by potem nie spanikować. Excel, chyba z nawyku, próbowała nieco przyśpieszać, ale Lena nie miała problemu z utrzymaniem klaczy w stępie.
Po stępie przyszła pora na kłus. Klacz nie oponowała: od razu ruszyła ładnym, równym kłusem i gdy po okrążeniu ujeżdżalni Lena wprowadziła ją na tyczki automatycznie przyśpieszyła. Lena znów musiała ją przypilnować. Poza tym przejechała całość ze spokojem.
Missouri w tym czasie nieźle wkurzała Piotrka: karuska po prostu nie miała najmniejszej ochoty na jakąkolwiek pracę. Gdy tylko ten jej odpuszczał, ta z kłusa przechodziła w stęp, albo stawała. Mężczyzna nie wiedział, co ma z nią zrobić. W końcu jednak na jego problemy zareagowała Sindy.
– Przejdź do stępa, zrób może chody boczne... i rozstępuj ją. Jak nie ma ochoty to nie ma co jej męczyć.
– Raz na ruski rok jeździ, mogłaby się postarać chociaż dzisiaj! 
– Jak nie dziś, to jutro. 
Piotrek westchnął i podporządkował się rozkazom instruktorki. Chody boczne Missouri nie należały do najlepiej wyćwiczonych, ale klacz wykonała zadanie w miarę poprawnie. Stajenny rozstępował ją i nieco niezadowolony, ruszył do stajni.
– Nie przejmuj się, jutro będzie lepiej! – krzyknęła za nim Sindy. Piotr rzucił jej krzywe spojrzenie.
Gdy Missouri wyjechała z ujeżdżalni, nadszedł czas, by Lena spróbowała poprowadzić Excel w galopie. Po okrążeniu w tym chodzie tak, by dziewczyna mogła złapać równowagę, wjechała na niedługi tor.
W trakcie pierwszej próby Excel szła dość spokojnym galopem. Lena prowadziła ją dość niepewnie, ale na szczęście kasztanka tak dobrze wiedziała, co ma robić, że nawet, gdy jej jeździec się pomylił, przejechała całość poprawnie.
– Kawałek w stępie i powtórka – zarządziła pani instruktor.
Tak też zrobiła: za drugim razem już pewniejsza Lena nie miała aż takich problemów z prowadzeniem klaczy, dlatego na sam koniec pozwoliła jej wystrzelić do przodu niczym petardzie.
Sindy kiwnęła głową z zadowoleniem.
– Powiedzmy, że teraz ci wyszło. Dobra, rozstępuj ją już.
Lena zwolniła klacz do stępa, oddała jej wodze i przez dziesięć minut prowadziła ją stępem po ujeżdżalni, by w końcu ruszyć razem z Sindy do stajni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz