Koń: Aquene
Jeździec i trener: Jan Zamojski
Data: 20 marca 2015r
Jan miał ciężki poranek - wszyscy od niego coś chcieli i nic w hodowli zdawało się nie iść po jego myśli, dlatego gdy sytuacja nieco się uspokoiła, postanowił, w ramach odpoczynku, zaprząc do bryczki Aquene i wybrać się na krótką przejażdżkę po okolicy.
Kasztanka akurat była na pastwisku, dlatego poprosił jednego ze stajennych o przyprowadzenie jej, zam zaś w tym czasie wyciągnął przed stajnie bryczkę. Gdy Aquene została przyprowadzona, Jan natychmiast przejął ją od młodego pracownika stajni i przywiązał do barierki przed budynkiem, idąc od razu po szczotki. Wrócił szybko i równie szybko zabrał się za czyszczenie appaloosy. Klacz była trochę ubłocona, jednak wprawa sprawiała, że Jan szybko uporał się z jej sierścią, doprowadzając ją do dobrego stanu. Wtedy zawołał stajennego, prosząc go o wyniesienie szczotek, sam zaś zaczął zaprzęgać Aquene. Jak i wcześniej, tak i teraz stała spokojnie, może tylko nieco ożywiona na widok krzątającego się wokół niej człowieka. Dość szybko była gotowa do pracy - po kilku minutach Jan siedział już na koźle, trzymając w dłoni bat i dając znać klaczy, aby ruszyła. Tarantowata klacz początkowo ruszyła stępem z lekkim wysiłkiem, jednak gdy tylko wóz ruszył, cały opór zdawał się zniknąć. Aquene zdecydowanie się ożywiła i gdy tylko wyjechali na szeroką ścieżkę, prowadzącą do okolicznego lasu, Jan kazał klaczy zakłusować.
Gdy mijali zabudowania hodowli, ktoś pomachał Janowi, jednak ten był w całości skupiony na swojej podopiecznej. Spokojny, rytmiczny kłus Aquene sprawiał, że mężczyzna nawet nie musiał jej poganiać, czy przyhamowywać. Appaloosa zdawała się doskonale wiedzieć, jakim tempem powinna iść, aby jej trener był zadowolony. Mimo to, mężczyzna cały czas ją pilnował i obserwował jej reakcje: jego dziewczynka była zdecydowanie rozluźniona i zadowolona z możliwości ruchu. Jej oczy ciekawsko obserwowały otoczenie, jednak nie rozglądała się na tyle, aby musiała zostać upominana.
Gdy dojechali do leśnej ścieżki i wjechali do lasu, Aquene jakby nieco się zdziwiła, przyzwyczajona do treningów na ujeżdżalni, jednak dzielnie wjechała pod zasłonę drzew.
- No, dalej, mała, przyśpiesz trochę - powiedział mężczyzna, dając kasztance odpowiedni sygnał.
Aquene przyśpieszyła nieco, tak, jak kazał jej Jan, tylko początkowo tracąc przy tym rytm. Szybko jednak znów wyrównała krok, idąc prosto, równiutko i prezentując się na prawdę bardzo ładnie. Okolica, którą mijali, dostosowana była do przejażdżek konnych, dlatego też jechało się nią bardzo miło - las był posprzątany, z rozstawionymi co jakiś czas wodopojami, zarówno dla ludzi, jak i dla koni. Oj, właściciel na prawdę o to zadbał! Ścieżek zaś było na prawdę dużo - kluczyły pomiędzy drzewami, często się przecinając. Z tego powodu Aquene często zmuszona była do wykonywania skrętów, co przy dość szybkim kłusie wymagało od niej sporego wysiłku, jednak klacz nie narzekała i grzecznie wykonywała wszystkie polecenia Jana. Co prawda, po pół godziny drogi była już spocona, jednak jej trener uznał, że odrobina pracy mięśni więcej jej nie zaszkodzi, przeciwnie wręcz. Czas mijał jednak szybko i powoli musieli wracać do hodowli. Jan uznał, że na prawdę dobrze zrobił, zabierając Aquene poza stajnie - jego poranne spięcie zniknęło, zastąpione spokojem ducha po przebywaniu na łonie natury z tak spokojną i posłuszną klaczą, zaś jego podopieczna chyba również nie miała nic przeciwko wycieczce, jaką jej zafundował.
Gdy wrócili do stajni, mężczyzna sam ściągnął z klaczy całą uprzęż, prowadząc ją na samym ogłowiu do stajni. Tam obejrzał ją i uznawszy, że nie ma co czyścić, zostawił ją, aby wyschła, sam wracając, aby schować sprzęt. Posprzątanie po sobie nie zajęło mu dużo czasu, dlatego gdy wrócił znów do Aquene przez chwilę stał przy drzwiczkach boksu. Kasztanka wystawiła swój łeb nad nie, pozwalając Janowi się głaskać, ba! Pozwalając! Wręcz domagając się pieszczot. Po kilkunastu minutach mężczyzna wziął jednak uwiąz, otworzył boks i wyprowadził z niego klacz, prowadząc na pastwisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz