- Mila na og. Golden Flame
- Amelia na og. Big Gunner
Trener: Podkowa
Data: 30 kwietnia 2015
Na początku tego roku, Mila była ze mną w hodowli wraz ze swoim Flame'm na treningu - koń miał przerwę, nie chodził pod siodłem, dlatego była to głównie powtórka. Ostatnio zdzwoniłyśmy się i gdy powiedziałam właścicielce kasztanka, że mam zamiar znów to miejsce odwiedzić, tym razem z moją uczennicą, Amelią, aby potrenowała sobie na innych koniach, spytała, czy nie może się do treningów dołączyć. Zgodziłam się, jednak przed przyjazdem okazało się, że reiningowa trenerka z hodowli trochę się rozchorowała. Nie chciałam jednak wszystkiego odwoływać, dlatego też już rankiem trzydziestego kwietnia byłam wraz z Amelią pod Wrocławiem. Okazało się, że Mila przyjechała przed nami. Flame stał już w stajni, a sama dziewczyna czekała na nas w restauracji. Spotkałyśmy się w drodze do pokoju i ustaliłyśmy, że za jakieś dwie godziny wybierzemy się na trening.
Hodowla była ogromna i głównie po to, by nie biegać między dwoma budynkami, Flame został zakwaterowany w stajni ogierów. Reiningowa trenerka z hodowli, Sindy, poleciła mi wziąć na trening również ogiera, Gunnera, którego miałam okazję obserwować na zawodach, dlatego też wiedziałam, że była to jak najlepsza decyzja. Koń był spokojny i dobrze wyszkolony. Gdy więc już wszystkie trzy znalazłyśmy się w stajni, Mila od razu ruszyła do boksu Flame'a - ja sama podeszłam wraz z Amelią tylko się z nim przywitać. Ogier wyglądał zdecydowanie lepiej, niż podczas naszego poprzedniego treningu.
- To co, teraz ty na nim siedzisz?
- No!
- Zobaczymy, jak sobie radzisz w takim razie. Amelia, dobra, Gunner chyba stoi tam. - wskazałam boks kawałek dalej.
- Mhm.
Podeszłyśmy do niego. W boksie rzeczywiście stał gniady ogier o niebieskich oczach. Tatuś mojej Sunny.
- Uroczy.
Uśmiechnęłam się. Ogier stał dziś wewnątrz prawdopodobnie z racji kryć - był więc w miarę czysty. Poleciłam dziewczynie przygotować go do jazdy, jako, że sprzęt wcześniej przynieśli nam powiadomieni o wszystkim stajenni i czekałam pomagając przy siodłaniu to Mili, to Ameli, aby wszystko poszło sprawniej i szybciej.
Obserwując je, przeszło mi przez myśl, że odbywa konie są na prawdę ciekawe - Flame był izabelowaty i miał przepiękną grzywe, Gunner zaś poza niebieskimi oczami, miał minimalny wzór srokatości, co na prawdę fajnie wyglądało.
Gdy w końcu konie były gotowe, poprosiłam dziewczyny, aby wyprowadziły ogiery i prowadziłam je na otwartą arenę. Miałam nadzieję, że nie była przez kogoś zajęta - i na szczęście, nie była. Co prawda akurat Dawid, mąż Sindy, wyjeżdżał z areny na całkiem dobrze mi znanej Excel, jednak akurat skończył trening, dlatego nie miałam się czym przejmować.
- Dobra, rozstępujcie je trochę - powiedziałam, gdy dziewczyny wjechały na ujeżdżalnie, a ja akurat zamykałam za nimi bramkę - Przy okazji, możecie trochę skrętów porobić.
Obydwie kiwnęły głowami. Przez chwilę obserwowałam, po czym poprosiłam i Milę, i Amelię, aby przypilnowały trochę tępa - Gunner szedł grzecznie, ale niezbyt energicznie, zaś Flame miał chyba za dużo luzu, bo szedł po prostu tak, jak miał ochotę. Na szczęście, po mojej komendzie, obydwie się poprawiły.
Stałam na środku ujeżdżalni, gdy kazałam im wjechać na ścianę i jechać w zastępie kłusem. Mila jechała jako pierwsza. Ruszyły, chociaż Amelia wyraźnie nie była z Gunnerem zgrana - ogier nie do końca chciał się jej słuchać, mimo, że zdawałam sobie sprawę z jego miśkowatego charakteru. Z Milą z resztą też nie było idealnie. I owszem, Flame ją znał, lubił i szanował, na dodatek był doskonale wyszkolonym koniem, ale za to dziewczyna miała sporo klasycznych nawyków, co było wyraźnie widoczne. Poprawiałam ją więc, każąc bardziej się rozluźnić, czy trzymać wodze w nieco inny sposób.
W końcu poprosiłam Amelię, aby wyjechała przez Flame'a, by zobaczyć, jak poradzi sobie z utrzymywaniem go w odpowiednim rytmie. Nie było źle, dlatego dałam dziewczynom znać, aby pojeździły po arenie indywidualnie, choćby przez chwilę. Poleciłam wykonanie im też różnorakich skrętów, aby ogiery rozgrzały wszystkie swoje mięśnie.
Ostatecznie, kazałam na chwilę przejść im do stępa, tak, aby i one, i konie chwilę odetchnęły.
- Dobra, to na początek pozwólcie, że spróbujemy poćwiczyć lotne. Ale najpierw zagalopujcie. Kółko na rozgrzewkę razem, później przejście do kłusa, Mila do mnie, Amelia pokazuje co potrafi i wymiana.
Zagalopowały. Ogiery ruszyły chętnie, dlatego też pozwoliłam dziewczynom poprowadzić je po kole chwilę dłużej. Gdy zwolniły, Mila przyjechała do mnie, a ja poprosiłam Amelię o zagalopowanie po kole.
Gunner szedł ładnie, z opuszczoną głową. Amelia zrobiła jednak z koła jajo, mimo, że ogier był rozluźniony i doskonale poddawał się jej woli. Poprawiłam ją więc i w końcu wyszło jej jak najbardziej poprawnie, po czym zawołałam ją do siebie. Gunner zmienił się z Flamem, stojąc obok mnie, zaś Mila wjechała na koło.
Tej parze wyszło za pierwszym podejściem. Byli zdecydowanie bardziej zgrani, a to robiło swoje, mimo, że w dalszym ciągu sam sposób jazdy Mili pozostawiał sporo do życzenia.
Następnie, skoro ogiery były już rozgrzane, kazałam dziewczynom wykonać side passy w stępie na parę metrów. Odjechały więc od siebie i wykonały moje polecenie równocześnie.
Dla obydwu koni nie był to najmniejszy problem, jednak znów w przypadku Mili problemem był klasyczny styl jazdy, zaś u Amelii - niezgranie z koniem. Wykonały więc moje polecenie trzykrotnie, aż w końcu byłam zadowolona z efektu.
Pozwoliłam dać koniom chwilę przerwy, po czym dałam im polecenie do wykonania side passu w stępie po raz kolejny, jednak tym razem przez całe piętnaście metrów, na zmianę. Tu już pojawił się mały problem, ponieważ Flame po prostu nie miał na to większej ochoty, zaś Amelia straciła cierpliwość gdzieś w połowie ćwiczenia.
- Zróbcie to jeszcze raz w kłusie i przejdziemy do galopu - ogłosiłam - Obydwa lotne potrafią... ale trochę takich ćwiczeń się im przyda.
Posłuchały mnie. Tym razem Flame wykonał polecenie znacznie chętniej, a przez szybsze wykonanie, moja uczennica nie znudziła się.
W końcu mogłyśmy zacząć ćwiczyć bezpośrednio reining! Na początek na koło poszła Mila. Wykonała z Flame'm koło w spokojnym, równym galopie, po czym miała wyjechać na środek, prosząc ogiera o lotną. Chyba jednak się zagapiła, bo na przekątną wjechała nieco zbyt późno i ogier był po prostu źle ustawiony.
- Jeszcze raz, Mila - poleciłam.
Kiwnęła głową. Następna próba jej wyszła - Flame był dobrze wytrenowanym koniem i wykonał lotną sam z siebie, tylko przy minimalnym sygnale.
- No, pozwól mu odetchnąć. Amelia?
Amelia wprawdzie nie zagapiła się, jednak podczas wyjazdu na koło zbyt nerwowo szarpała wodze Gunnera, przez co ogier zdekoncentrował się i prawie potknął się o własne nogi.
- Amaa, ogarnij. Co się stresujesz, przecież on dobrze chodzi? Eh, daj mu odpocząć. Mila, powtórka.
Obydwie miały jeszcze po cztery podejścia. W przypadku koni nie było wiele do poprawy, jednak dziewczyny za każdym razem miały większą, lub mniejszą wpadkę. Obydwie były jednak już zmęczone, podobnie jak konie, dlatego ostatecznie poprosiłam je o rozstępowanie ogierów.
W końcu, prowadząc spocone konie do stajni, omówiłyśmy kolejny, jutrzejszy trening, a ja wytknęłam im te błędy, o których trudno było mówić od razu, gdy siedziały na koniach. Gdy konie znalazły się w boksach, po szybkim rozsiodłaniu i wytarciu ich sianem, ruszyłyśmy coś zjeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz