Trening western pleasure / og. Sparks On Scene [1]

Jeźdźcy i konie:
  1. Dawid Janicki na og. Sparks On Scene
Trener: Sandra Janicka
Data: 21 października 2016r

— To ja idę przygotować ujeżdżalnie — rzuciła Sindy w chwili w której Dawid wprowadzał do stajni Sparka.
— Jasne. Skocz po wodę!
— Ech, sam sobie idź. Nie mam po drodze.
Dawid westchnął. Cóż, skoro Sindy nie miała ochoty na dyskusje to on z nią rozmawiać nie będzie.
Wprowadził prowadzonego przez siebie quartera do boksu i zajął się przygotowaniem go do jazd. Spark stał grzecznie, czasem tylko spoglądając na człowieka swoimi dużymi, ciemnymi oczami.
— Tak, tak, wymęczymy cię dziś, stary — mówił do niego Dawid, próbując uporać się z jego grzywą. 
Koń parsknął cicho, jakby w odpowiedzi.

Na krytą halę wjechał już siedząc na koniu. Sindy umyślnie zostawiła otwarte drzwi. Gdy zobaczyła swojego męża odrzuciła na bok ostatnią belkę, zaś sama ruszyła, by zamknąć za nim halę.
— Rozgrzej go — powiedziała, jakby z przyzwyczajenia.
— Oczywiście, pani profesor — odparł, uśmiechając się od ucha do ucha i prowadząc Sparka wokół hali, w równym stępie.
Sindy obserwowała ich poczynania ze środka hali. Nie mogła nie zauważyć że mimo zrównoważonego charakteru koń tego dnia wyjątkowo chętnie idzie do przodu. Już miała kazać swojemu mężowi pozwolić Sparkowi nieco się wyszaleć, jednak ten jakby czytał jej w myślach: przeszedł do lekkiego kłusa, pilnując, by izabel zbytnio nie przyśpieszał i po kilku kołach wyprowadził konia na prostą, dając mu sygnał do galopu.
Spark ruszył lekko, ostrożnie. Gdy jednak poczuł, że Dawid dał mu zupełnie luźną wodzę nie potrzebował zachęty: sam z siebie przyśpieszył. Mężczyzna przeszedł z nim do kłusa dopiero, gdy krok Sparka stał się równy i delikatny.
Sindy obserwowała parę w ciszy, kiwając mimowolnie głową. Tak ,tak, dokładnie tak trenuje się konie. 
— Zrób z nim parę cofań, niech się skupi — wydała po chwili rozkaz.
Dawid skinął głową na znak zgody po czym wykonał polecenie Sindy.
Parę cofań, chody boczne na belce, którą Sindy wyraźnie umyślnie zostawiła i kłus po ósemce — podstawowe, proste ćwiczenia, które jednak Sparkowi były potrzebne, by zrozumiał, że konkretny trening właśnie się zaczął. Kilka pierwszych prób nie wyszło im najlepiej: izabel wahał się, próbując postawić na swoim i nie posłuchać Dawida, jednak w końcu ulegał i po pięciu minutach wydawał się być zupełnie skupiony.
Sindy znów mimowolnie skinęła głową.
— Dobra, najwolniejszy stęp na świecie raz — mruknęła.
Czy Dawid ją usłyszał? Niekoniecznie. Ale nie musiał by wiedzieć, co ma robić.
Początkowo prowadził ogiera na luźnej wodzy w stępie, tuż przy ścianie, po chwili jednak zaczął ją zbierać i zmuszać go do zwolnienia kroku i rytmicznego stawiania nóg. Dobry koń, wykonał polecenie, idąc z perfekcyjnie opuszczoną głową. 
Sindy poprosiła o kłus, więc Dawid grzecznie, niczym jej uczeń, którym z resztą teraz przez moment był, wysłuchał jej polecenia. 
Tym razem początek nie był najlepszy. Spark, czując nacisk dosiadu i łydki uniósł głowę od razu ruszając żwawym kłusem.
— Zwolnij, jeszcze raz — powiedziała Sindy.
Drugie podejście było już lepsze. Koń ładnie ruszył, dlatego już po chwili mógł iść swobodnie na długiej wodzy. 
Kilkukrotnie sprawdzili, czy Spark aby na pewno nie ma problemów z przejściami. Dopiero wtedy wspólnie zgodzili się, że należy sprawdzić czy ogier nie ma nic przeciwko tak wolnemu chodowi przez dłuższy czas.
Początkowo było całkiem nieźle. Dopiero po dwóch prostych Spark zaczął nieco się nudzić i tracić rytm. Na szczęście w nieszczęściu wystarczyło, aby Dawid przypomniał mu, co ma robić, a on wracał do swojego wcześniejszego rytmu.
Następnie przez chwilę ćwiczyli przejścia z kłusa do galopu. Tym razem koń nie sprawiał większych problemów, jednak przy ostatniej próbie widać było, że traci skupienie i zaczyna się nudzić.
— Dobra, czas chyba go rozstępować — powiedział Dawid, na co Sindy tylko przytaknęła.
— To rób swoje, a ja przygotuje dziewczyny w teren.
— Mhm. Gdzie jedziemy?
— Jeziorną?
— Niech będzie.
Sindy wkrótce zniknęła za drzwiami hali. Dawid jeszcze przez chwilę prowadził konia w stępie, a gdy ta minęła zszedł z grzbietu ogiera i ruszył z nim od razu na pastwisko. Tam rozsiodłał konia i ściągnął mu ogłowie, razem ze sprzętem wracając do stajni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz