- Sandra Janicka na og. Outlaw's Deal
Data: 22 października 2016r
Według większości pracowników hodowli Outlaw i Powhatan były najpiękniejszymi końmi w całym ośrodku.
Sindy nie zgadzała się z tym do końca. Choć Powhatan był niewątpliwie pięknym ogierem, to dla niej samej Outlaw przewyższał wszystkich innych. Piękny, energiczny karus wzbudzał w niej zachwyt za każdym razem, gdy go widziała.
Na dworze było dość zimno, jednak postanowiła popracować z nim na wolnym powietrzu: hala była zajęta, a ona i tak wolała trenować poza nią.
Czyszczenie ogiera zajęło jej dłuższą chwilę. Koń czekał cierpliwie, aż Sindy wyczesze mu dokładnie grzywę i ogon, nie miał też nic przeciwko spryskaniu sierści jakimś specyfikiem. Dopiero, gdy Outlaw błyszczał kobieta założyła mu na grzbiet siodło, na nogi błękitne owijki, a na głowę ładne, choć treningowe ogłowie.
— Dobra chłopie, idziemy — powiedziała do niego, niemalże kopniakiem otwierając drzwi. Karus nawet się nie wzdrygnął.
Wsiadła na niego dopiero, gdy znaleźli się na ujeżdżalni.
Wokół nie było kompletnie nikogo — ludzie trenowali na hali, lub ogarniali coś w stajniach, ewentualnie odpoczywali gdzieś wewnątrz. W pochmurny, chłodny dzień nikt nie miał większej ochoty wyglądać na dwór bez koniecznej potrzeby.
Gdy Sindy znalazła się na grzbiecie ogiera ten drgnął lekko, unosząc głowę w górę.
— Spokojnie, młody — mruknęła, dając mu delikatny sygnał do ruszenia.
I ruszył.
Prowadziła go na luźnej wodzy, usadowiając się w siodle. Po chwili, nie zbierając konia, poprosiła go o kłus. Outlaw nie wahał się, słuchając jej niemal od razu.
W międzyczasie analizowała nad czym muszą popracować. Rozluźnienie? Tak, to będzie dobre na dziś. Rozluźnienie i zatrzymania. Karus w ostatnim czasie na zawodach bywał dość spięty.
Koń wyraźnie chciał iść do przodu, dlatego Sidny pozwoliła mu na to: zagalopowali, niezbyt składnie, ale energicznie, tylko po to, by koń pozbył się nadmiaru sił i potrafił się skupić.
Po chwili galopu przeszli do stępa. Instruktorka cierpliwe czekała, aż oddech ogiera się wyrówna. Gdy to miało miejsce dała mu łydkę, zbierając wodze. Zaczynamy pracować, chłopie.
Dała mu chwilę na skupienie się w czasie której poprowadziła go po ósemce — najpierw w stępie, chwilę później w kłusie. Dopiero wtedy przeszła do reiningu.
Zwolniła konia do dość energicznego stępa. Wyjechała na przekątną i na niej dała mu sygnał do zatrzymania się.
Zrobił to, jednak uniósł przy tym łeb, spoglądając w przestrzeń.
Źle. Jeszcze raz.
Następnym razem było już lepiej. Na horyzoncie nie było czegoś, co wcześniej zwróciło jego uwagę.
Zrobiła jeszcze dwie powtórki i gdy zauważyła, że koń jest w pełni rozluźniony przeszła do tego samego w kłusie.
Tu było już nieco trudniej. Zatrzymanie się do zera z kłusa samo w sobie było trudniejszym ćwiczeniem, dlatego dała mu czas. Dwa razy na przypomnienie sobie, jak się to robi. Później kolejne cztery, by wypracować spokój i rozluźnienie z łbem opuszczonym w dół. W końcu jednak było w miarę poprawnie — quarter grzecznie wykonywał polecenia swojego jeźdźca.
Niestety, gdy przeszli do galopu koń jakby stracił zapał do pracy. Wprawdzie nie miał nic przeciwko bieganiu, jednak rozglądał się na boki, już nieco znudzony.
By zwrócić na siebie jego uwagę Sindy przez chwilę prowadziła do w kłusie, zmuszając go do różnych dziwnych manewrów. Dopiero, gdy poczuła, że koń znów w pełni jest przy niej poprosiła go o galop.
Gdy wyjechali na przekątną Outlaw nie zatrzymał się od razu, przechodząc na moment do kłusa, po czym jednak znieruchomiał zupełnie, z łbem w dół. Ech, nie tak, nie tak, koniu.
Kolejny raz pod względem samego zatrzymania był łatwiejszy, jednak kary rozproszył się, słysząc przechodzącą obok Missouri i zamiast stać w bezruchu zaczął tańczyć. Chcąc nie chcąc Sindy musiała więc spędzić chwilę, aby znów odzyskać skupienie ogiera.
Trzeci raz był znośny. Czwarty — niemal doskonały. Niemal, bo Outlaw wyraźnie wyglądał na znudzonego wałkowaniem tego samego. Ale cóż, wyszło. Teraz musi przemyśleć i zrozumieć, że zatrzymanie się oznacza stanie przez chwilę w bezruchu. O ile oczywiście jeździec tego akurat sobie życzy.
Rozstępowała go, po czym zaprowadziła do stajni, gdzie przykryła go derką — nie chciała, by przez pot jej koń się przeziębił.
Czekając, aż Outlaw wyschnie zaczęła zaplatać mu grzywę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz