Jeździec i trener: Katarzyna Wiśniewska
Data: 1 marca 2015
Kasia postanowiła wziąć swoją podopieczną Sheez na trening. Poprosiła wcześniej pracowników zajmujących się bydłem o wypuszczenie cielaków na jedną z dużych aren, dlatego śpieszyła się podczas siodłania gniadej quarterki.
- Co, kochana, dasz z siebie wszystko? - spytała dziewczyna, zakładając na grzbiet klaczy ciężkie, westernowe siodło. Gniada nie odpowiedziała, spoglądając na trenerkę kątem oka.
- Oj nie mów, dasz, nie? Dobra, idzieeemy! Będziemy polować na krówki. Cudownie, czyż nie?
Bezustannie mówiąc do Sheez Kasia wyprowadziła ją ze stajni, wsiadając na klacz tuż przed drzwiami stajni. Nie przerywając monologu, zaprowadziła klacz na małą arenę. Bramka do niej była otwarta, dlatego też wjechała na nią bez najmniejszego problemu i zaczęła rozgrzewkę.
Prowadziła klacz w slalomie, początkowo tylko w stępie. Sheez grzecznie poddawała się jej woli i bez problemu zakłusowała, gdy Kasia poprosiła ją o to. Przez bite dziesięć minut tenerka pilnowała tempa klaczy, które ta od czasu, do czasu traciła. Gniadoszka wyraźnie robiła wszystko, aby jak najbardziej zadowolić swoją opiekunkę, dlatego Kasia nie miała z nią większych problemów. Po jakimś czasie Sheez została naprowadzona na prostą i poproszona o galop. Zareagowała z lekkim wahaniem, jednak trenerka nie musiała dwa razy powtarzać polecenia.
Gdy Sheez była jako tako rozgrzana, Kasia wyprowadziła klacz z ujeżdżalni, prowadząc ją na drugą, większą arenę, na którym miało znajdować się już bydło. Tak z resztą było - po kilku minutach jazdy stępem po ścieżkach okalających całą hodowlę oczom trenerki ukazała się arena, a na niej kilkanaście cielaków. Przy płocie stał Jacek, pilnujący krów.
- Hej! - krzyknęła do niego Kasia.
- Ooo.. jesteś. Cześć, cześć - rzucił, idąc otworzyć jej bramę.
- Dzięki - powiedziała, mijając chłopaka, ubranego w brudne, robocze ciuchy.
- Sprzątałeś?
- Mhm.
Trenerka kiwnęła głową, uśmiechając się, po czym skupiła całą swoją uwagę na idącej stępem klaczy. Sheez, widząc cielaki, znacznie się ożywiła. Doskonale wiedziała, co Kasia za chwilę będzie próbowała zrobić.
Trenerka poprowadziła klacz kłusem, robiąc woltę po stronie areny na której nie było była. Cielaki, nieco zdezorientowane, starały się stać jak najbliżej siebie. Po chwili kłusa, Kasia poprosiła Sheez o galop na niewielkim kole, tak dla sprawdzenia jej posłuszeństwa i pozbycia się nadmiaru adrenaliny, po czym kłusem poprowadziła quarterkę w stronę bydła.
Wjechały między cielaki, które widząc nadjeżdżającą parę rozstąpiły się na dwie grupy, z czego jedna liczyła ledwie trzy sztuki. To właśnie w jej stronę trenerka poprowadziła Sheez, tym razem skutecznie oddzielając jedną sztukę od stada. Kasia oddała quarterce wodze, pozwalając jej działać. Przez kilka pierwszych sekund Sheez działała instynktownie, pilnując, aby cielak nie wrócił do pozostałych krów, jednak w pewnym momencie trenerce wydawało się, że jej wierzchowiec stracił kontrolę nad sytuacją i zaraz zbyt szybko pozwoli wrócić mu do reszty. Zebrała wodze, kierując klacz w kierunek, który wydawał się jej najodpowiedniejszy i szybko przekonała się, że zrobiła błąd - to Sheez chciała iść w dobrym kierunku, wyczuwając, w jaki sposób cielak chce uciec. Ruch Kasi sprawił, że quarterka zawahała się idąc w zupełnie inną stronę. Ten ułamek sekundy prawił, że oddzielony od stada byczek szybko wrócił do swoich. Dziewczyna zaklęła.
- Co... coś nie tak? - spytał Jacek, stojący dalej obok płotu. Chłopak nie miał pojęcia na temat jazdy konnej, dlatego nie zauważył niemal minimalnego ruchu Kasi, który zablokował ruchy Sheez.
- Nie.., nie, wszystko w porządku. - powiedziała, odjeżdżając w kłusie od bydła. Dała klaczy chwilę na odetchnięcie, prowadząc ją na luźnej wodzy. Quarterka jednak bezustannie kątem oka obserwowała bydło.
Następna próba poszła zdecydowanie lepiej.
Tym razem Kasia, nauczona już, że ma nie ingerować w to, co sobie obmyśli Sheez, gdy oddzieliła razem z klaczą cielaka od stada, oddała zupełnie jej kontrolę, pozwalając działać gniadoszce samej i przyznać trzeba, że koniu na prawdę długo udało się przypilnować, aby jałówka nie mogła znaleźć się znów wśród swoich.
- Świetnie, świetnie, dziewczyna! - powiedziała, gdy znów odjeżdżały od krów.
- Dobra, chyba wiem, co było nie tak wtedy - mruknął Jacek - Też chce tak reagować, jak mi jakaś ucieka.
Kasia spojrzała na chłopaka tylko na chwilę. Tak... tak, na pewno wie, co było nie tak. Pewnie uznał, że wina leżała po stronie Sheez, która zbyt wolno zareagowała... Jasne... Doświadczenie nauczyło już dziewczynę, że konie bardzo rzadko się mylą, szczególnie na arenie z bydłem - niemal zawsze wina jest po stronie człowieka, tyle... tyle, że często się o tym zapomina. I znów popełnia się te same głupie błędy.
- Dobra, jeszcze raz, nie będę jej przemęczać, i cielaki idą na pastwisko - powiedziała - Pomogę ci je zagonić.
- Mhm... przyprowadzaliśmy je tu we trójkę. Damy radę tylko we dwoje?
- Mam konia. Poza tym, one zapewne chcą tam wrócić jak najszybciej.
- No... w sumie.
Kolejna próba wyszła bardzo podobne, z tym, że Sheez była już nieco zmęczona i było to po niej widać - klacz utrzymała cielaka nieco krócej, niż poprzednio, jednak nie mniej efektownie.
- Ładnie - pochwaliła klacz - No, dobra, zaganiamy je.
- Jasne.
Jacek otworzył bramę, służącą właśnie do wyprowadzania i wprowadzania na arenę bydła. Cielaki natychmiast ruszyły, tak jak przewidziała Kasia, w stronę pastwiska, które z resztą było tuż obok. Trenerka prowadziła Sheez kłusem za stadem, gotowa zareagować, gdyby jakakolwiek sztuka chciała odejść w bok, jednak cielaki trzymały się obok siebie. Po kilku chwilach znaleźli się pod pastwiskiem. Jacek otworzył bramę na pastwisko, na które natychmiast wpadło całe stado.
- Dobra, to ja idę z nią do stajni. Zmęczyła się.
- Okej. To ja wracam do pracy.
Kasia kiwnęła głową, prowadząc Sheez w stępie do stajni nieco okrężną drogą, tak, aby dać quarterce czas na rozstępowanie.
- Hej! - krzyknęła do niego Kasia.
- Ooo.. jesteś. Cześć, cześć - rzucił, idąc otworzyć jej bramę.
- Dzięki - powiedziała, mijając chłopaka, ubranego w brudne, robocze ciuchy.
- Sprzątałeś?
- Mhm.
Trenerka kiwnęła głową, uśmiechając się, po czym skupiła całą swoją uwagę na idącej stępem klaczy. Sheez, widząc cielaki, znacznie się ożywiła. Doskonale wiedziała, co Kasia za chwilę będzie próbowała zrobić.
Trenerka poprowadziła klacz kłusem, robiąc woltę po stronie areny na której nie było była. Cielaki, nieco zdezorientowane, starały się stać jak najbliżej siebie. Po chwili kłusa, Kasia poprosiła Sheez o galop na niewielkim kole, tak dla sprawdzenia jej posłuszeństwa i pozbycia się nadmiaru adrenaliny, po czym kłusem poprowadziła quarterkę w stronę bydła.
Wjechały między cielaki, które widząc nadjeżdżającą parę rozstąpiły się na dwie grupy, z czego jedna liczyła ledwie trzy sztuki. To właśnie w jej stronę trenerka poprowadziła Sheez, tym razem skutecznie oddzielając jedną sztukę od stada. Kasia oddała quarterce wodze, pozwalając jej działać. Przez kilka pierwszych sekund Sheez działała instynktownie, pilnując, aby cielak nie wrócił do pozostałych krów, jednak w pewnym momencie trenerce wydawało się, że jej wierzchowiec stracił kontrolę nad sytuacją i zaraz zbyt szybko pozwoli wrócić mu do reszty. Zebrała wodze, kierując klacz w kierunek, który wydawał się jej najodpowiedniejszy i szybko przekonała się, że zrobiła błąd - to Sheez chciała iść w dobrym kierunku, wyczuwając, w jaki sposób cielak chce uciec. Ruch Kasi sprawił, że quarterka zawahała się idąc w zupełnie inną stronę. Ten ułamek sekundy prawił, że oddzielony od stada byczek szybko wrócił do swoich. Dziewczyna zaklęła.
- Co... coś nie tak? - spytał Jacek, stojący dalej obok płotu. Chłopak nie miał pojęcia na temat jazdy konnej, dlatego nie zauważył niemal minimalnego ruchu Kasi, który zablokował ruchy Sheez.
- Nie.., nie, wszystko w porządku. - powiedziała, odjeżdżając w kłusie od bydła. Dała klaczy chwilę na odetchnięcie, prowadząc ją na luźnej wodzy. Quarterka jednak bezustannie kątem oka obserwowała bydło.
Następna próba poszła zdecydowanie lepiej.
Tym razem Kasia, nauczona już, że ma nie ingerować w to, co sobie obmyśli Sheez, gdy oddzieliła razem z klaczą cielaka od stada, oddała zupełnie jej kontrolę, pozwalając działać gniadoszce samej i przyznać trzeba, że koniu na prawdę długo udało się przypilnować, aby jałówka nie mogła znaleźć się znów wśród swoich.
- Świetnie, świetnie, dziewczyna! - powiedziała, gdy znów odjeżdżały od krów.
- Dobra, chyba wiem, co było nie tak wtedy - mruknął Jacek - Też chce tak reagować, jak mi jakaś ucieka.
Kasia spojrzała na chłopaka tylko na chwilę. Tak... tak, na pewno wie, co było nie tak. Pewnie uznał, że wina leżała po stronie Sheez, która zbyt wolno zareagowała... Jasne... Doświadczenie nauczyło już dziewczynę, że konie bardzo rzadko się mylą, szczególnie na arenie z bydłem - niemal zawsze wina jest po stronie człowieka, tyle... tyle, że często się o tym zapomina. I znów popełnia się te same głupie błędy.
- Dobra, jeszcze raz, nie będę jej przemęczać, i cielaki idą na pastwisko - powiedziała - Pomogę ci je zagonić.
- Mhm... przyprowadzaliśmy je tu we trójkę. Damy radę tylko we dwoje?
- Mam konia. Poza tym, one zapewne chcą tam wrócić jak najszybciej.
- No... w sumie.
Kolejna próba wyszła bardzo podobne, z tym, że Sheez była już nieco zmęczona i było to po niej widać - klacz utrzymała cielaka nieco krócej, niż poprzednio, jednak nie mniej efektownie.
- Ładnie - pochwaliła klacz - No, dobra, zaganiamy je.
- Jasne.
Jacek otworzył bramę, służącą właśnie do wyprowadzania i wprowadzania na arenę bydła. Cielaki natychmiast ruszyły, tak jak przewidziała Kasia, w stronę pastwiska, które z resztą było tuż obok. Trenerka prowadziła Sheez kłusem za stadem, gotowa zareagować, gdyby jakakolwiek sztuka chciała odejść w bok, jednak cielaki trzymały się obok siebie. Po kilku chwilach znaleźli się pod pastwiskiem. Jacek otworzył bramę na pastwisko, na które natychmiast wpadło całe stado.
- Dobra, to ja idę z nią do stajni. Zmęczyła się.
- Okej. To ja wracam do pracy.
Kasia kiwnęła głową, prowadząc Sheez w stępie do stajni nieco okrężną drogą, tak, aby dać quarterce czas na rozstępowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz