Koń: Missouri
Trener: Piotr Biały
Data: 23 czerwca 2015r
Piotr zebrał dziś z pastwiska swoją podopieczną, Missouri, i ruszył z nią pod stajnie, gdzie zaczął dokładnie ją czyścić: bo wielu deszczach klacz była cała ubłocona, dlatego wyzbycie się błota z czarno-białej sierści zajęło mu trochę czasu. Gdy jednak klacz była przygotowana, zostawił ją pod opieką jakiegoś stajennego i sam poszedł po lonże i bat. Po powrocie od razu założył Missouri sprzęt i spokojnym tempem ruszył z nią na roudnpen.
Appoloosa szła spokojnie za Piotrem, raz, czy dwa szturchając go pyskiem, poza tym jednak drepcząc za swoim opiekunem bez najmniejszego problemu. Gdy para doszła do lonżownika, trener spokojnie otworzył bramkę, na co Missouri nie zareagowała i weszli razem do środka.
Nadszedł czas na treningi. Piotr kazał appoloosie odejść od siebie gestem, a ta, nauczona już, bez problemu zareagowała, wychodząc na koło.
- No młoda, stęp - powiedział mężczyzna, delikatnie ruszając batem.
Tarantowata klacz ruszyła. Spokojnie, z opuszczoną głową, tylko czasem spoglądając na Piotra jakby z ciekawością. Po dwóch kołach rozluźnienia, mężczyzna kazał klaczy nieco przyśpieszyć, nie zmieniając jednak chodu. Missouri wprawdzie próbowała zakłusować, została jednak powstrzymana i już po chwili szła ładnym, eleganckim stępem, jaki byłby zapewne pokazany na wystawie. Po dłuższej chwili została pochwalona i pogoniona słownie do kłusa, do którego przeszła bez najmniejszego wahania.
Piotr, widząc, że klacz ma w sobie sporo energii, pozwolił jej przez chwilę kłusować we własnym rytmie, po czym pozwolił Missouri na chwilę w galopie. I tym razem tarantka nie miała nic przeciwko, ruszając żwawo do przodu i nawet raz wierzgając. Gdy sama z siebie spowolniła i wyraźnie chciała zwolnić, trener pozwolił jej na to i dał jej kilka minut na odpoczynek w stępie, co chyba przyjęła z wdzięcznością.
Następnie, klacz została pogoniona do kłusa, tym razem jednak Piotr pilnował każdego jej ruchu. Początkowo była prowadzona w wolnym równym chodzie, stopniowo będąc zmuszona do przyśpieszania. Gdy już dość mocno wyciągnęła kłus, wydawało się, jakby traciła równowagę, dlatego Piotr dał jej dłuższą chwilę, aby znów ją złapała, po czym kazał Missouri nieco zwolnić. Właśnie z tego spokojniejszego kłusa, klacz została poproszona o zagalopowanie. I zrobiła to, myląc jednak nogi. Dlatego też mężczyzna znów kazał jej przejść do kłusa i powtórzył element. Tym razem Missouri wykonała go poprawnie, za co została pochwalona.
Przez kilka minut para pracowała nad równym galopem, a gdy Piotr uznał, że klacz nie wypada już za bardzo z rytmu pozwolił jej przejść do stępa.
Po chwili spokoju, Missouri została poproszona o zatrzymanie, aby chwilę później znów musiała ruszyć. Piotr pochwalił ją za brak buntów, powtarzając polecenie jeszcze dwa razy. Appoloosa nie miała z tym problemów, jednak za trzecim podejściem wyraźnie nieco jej się to znudziło. Dlatego też, właśnie za tym razem, mężczyzna zamiast prosić klacz o stęp, od razu z miejsca pogonił ją do klusa. Missoouri wykonała jeden krok w stępie, aby już chwilę później zakłusować, za co została pochwalona. Po dwóch powtórkach, appaloosa znów jakby zaczęła uciekać myślami, dlatego Piotr postanowił zobaczyć, jak pójdzie jej zaagalopowanie ze stępa. Kazał więc klaczy zwolnić, po czym dał jej sygnał do biegu. Zdezorientowało to Missouri, która najpierw ruszyła bardzo mocno wyciągniętym kłusem, aby dopiero po chwili przejść w galop. Piotr powtórzył więc polecenie i choć tym razem klacz zrobiła w kłusie ledwie dwa kroki, nie było to coś, czego oczekiwał, uznał więc, że wykona jeszcze jedną, ostatnią powtórkę - i tym razem para osiągnęła sukces.
Po nim, Piotr zaczął rozstępowywać Missouri, aby kilka minut później prowadzić spoconą klacz na pastwisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz