Trener: Piotr Biały
Data: 27 października 2016r
Klacze hodowlane nie trenowały zbyt często, ale od czasu do czasu trzeba było je przegonić: tak, by nie zapomniały, że człowieka należy słuchać i by sprawdzić, czy na pewno wszystko z nimi gra. Piotr wziął więc dziś Icy z pastwiska i po szybkim czyszczeniu zabrał ją na odkrytą ujeżdżalnie na krótką lonże.
Czemu ujeżdżalnie? Bo roundpeny i hala były zajęta, a on nie miał ochoty czekać, aż się zwolnią. Dlatego też zaprowadził klacz do miejsca docelowego — ta nie robiła większych problemów — i zaczął z nią prace.
Dał znak klaczy do stępa wokół niego. Początkowo spokojnie, powoli. Dopiero po dwóch-trzech okrążeniach narzucił jej nieco szybsze tempo, cały czas jednak prowadząc ją w najwolniejszym chodzie: Icy reagowała dość opornie, ale jej głowa była grzecznie opuszczona w dół. Tylko uszy bezustannie ruszały się na wszystkie strony.
Dobra, niech zakłusuje — pomyślał i pogonił klacz. Najpierw cmoknięciem, a gdy nie zareagowała machnął delikatnie końcówką lonży.
Widząc ją w kłusie Piotr natychmiast zmarszczył brwi. Coż mu nie grało...
Tylko co?
Odkrył to, gdy spojrzał na jej nogi — Icy kulała na prawą, tylną nogę. Niezbyt intensywnie, dlatego nie zauważył tego w stępie, ale jednak.
— Cholera — mruknął, prosząc klacz o zatrzymanie się.
Ta wykonała polecenie.
Chwilę później Icy stała przywiązana do ogrodzenia ujeżdżalni, zaś Piotr sprawdzał jej nogę. Nic z zewnątrz nie widział. Gdy podniósł kopyto również nic nie zauważył.
Westchnął i sięgnął po telefon.
Zadzwonił do Dawida, który powinien akurat ściągać z konia siodło, albo pić herbatę, by poprosić go o małą radę pana weterynarza. Ten oczywiście odpowiedział na wezwanie pozytywnie. Czekając na niego mężczyzna głaskał Icy, która odciążyła bolesną nogę i przymknęła oczy, opierając się na płocie.
— Coś ty wymyśliła, dziewczyno? — spytał, głaszcząc ją po szyi.
Dawid prędko pojawił się na ujeżdżalni. Poprosił Piotra, by zaprezentował mu co jest nie tak z chodem klaczy, a gdy to już się stało kazał ją zatrzymać.
— Na moje oko to nic poważnego — wzruszył ramionami — Niech idzie do boksu, odpocznie z dzień, czy dwa. Jeśli nie przejdzie do środy będziemy się martwić.
Piotr nie oponował. Po chwili razem szli w stronę stajni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz