Trening reiningowy / og. Dreams Take Flight [1]

Jeźdźcy i konie:
  1. Sandra Janicka na og. Dreams Take Flight
Trener: Jan Zamojski
Data: 26 października 2016r

Porządnie zbudowany ogier o ciekawym umaszczeniu i sporym potencjale sportowym - dokładnie takim koniem był Dreamy. Gdy w hodowli pojawiały się dzieciaki często pytały o jego maść, po czym próbowały wyjaśnić Sindy, że taka jak jelenia przydymiona nie istnieje, zwłaszcza, jeśli wcześniej naczytały się podręczników z podstawowymi kolorami koni. Cóż... po dłuższej chwili odkrywały jednak, że instruktorka chyba ma jednak racje.
Kobieta ściągnęła ogiera z pastwiska i rozmawiając z panem Janem, siedzącym na stercie słomy przy jednym z boksów czyściła go. Nie cackała się z koniem: dobrze wiedziała, że Dreamy to nie słodka dziewczynka i raczej nie życzyłby sobie takiego traktowania. Koń był więc gotowy do treningu w miarę szybko: siodłanie przyszło jej bezprobemowo, koń ze spokojem przyjął wędzidło, a czerwone owijki na jego nogach idealnie komponowały się z kolorem pada. 
— Dobra, idziemy, Mr Dreamy — powiedziała Sindy, gdy ogier zawahał się przy wyjściu z boksu. — Hala? — spytała pana Jana.
Przytaknął.
— Na dworze dziś nic nie zrobimy. Jest za mokro.
Gdy opuścili stajnie, Sindy wskoczyła na grzbiet ogiera, prowadząc go w stępie aż do hali.

Gdy znaleźli się w osłoniętym i stosunkowo ciepłym miejscu Jan krążył po środku ujeżdżalni, zaś Sindy prowadziła konia po okręgu, chcąc go rozgrzać. Dreamy na razie nie sprawiał problemów, idąc w stępie z opuszczonym łbem. Dobry konik. 
Quarter wyglądał na w miarę skupionego mimo luźnej wodzy: rytm chodu nadawała mu Sindy, kompletnie nic nie robił bez udziału jej polecenia. 
Po kole w stępie Sindy poprowadziła konia po ósemce na polecenie Jana i dopiero gdy wyprowadziła go na długą prostą poprosiła go o zakłusowanie.
Wykonał polecenie, ruszając lekkim kłusem.
Powtórzyła niemal dokładnie to samo co w stępie, pracując jednak z koniem nieco dłużej i czasem robiąc zmiany chodów, tak, by mięśnie quartera porządnie się rozgrzały. Dopiero, gdy uznała, że jest na to w pełni gotowy poprosiła go o galop.
Deamy płynnie przeszedł w szybszy chód. Tym razem jednak nie było już tak kolorowo jak wcześniej: ogier wyraźnie próbował przejąć kontrolę nad Sindy, zaczynając sprawdzać, czy może sobie przyśpieszyć, albo nie skręcić. Na polecenie Jana kobieta skróciła więc wodze i prowadziła go nieco silniejszą ręką.
Docelowy trening zaczęli dopiero, gdy Dreamy zmęczył się na tyle, by przynajmniej na razie złożyć broń.
— Dobra, Sindy — zaczął pan Jan, gdy kobieta na chwilę kazała ogierowi przejść do stępa, tak, by mogła spokojnie wysłuchać jego słów — spróbujmy z lotnymi zmianami nogi i przyśpieszeniem na prostej.
— Jasne. Na zmianę?
Potwierdził. 
Chwilę później ogier znów galopował. Po jednym kole wyjechała na przekątną, dając quarterowi znak do zmiany nogi, co wykonał w miarę sprawnie, choć z pewnym wahaniem,
— Meh, on to potrafi, tylko nie był przygotowany — mruknęła Sindy. Pan Jan nie miał zamiaru się spierać.
Na chwilę przeszła do stępa, dając koniu chwilę na przetrawienie informacji: hej, robimy lotne, nie śpij.
Przy następnym powtórzeniu było zdecydowanie lepiej. Koń elegancko zmienił nogę, niemal z idealnym stępie. Odpuściła mu na moment, pozwalając mu przejechać niemal całe koło na luźnej wodzy w nieco spokojniejszym tempie. Zebrała je, gdy byli na długiej ścianie, niemal od razu prosząc go o szybkie przyśpieszenie.
Mięśnie Dreamy'ego napięły się i ogier wykonał polecenie bez większego problemu. Sindy pochwaliła go za to, pozwalając mu odsapnąć przez chwilę w stępie.
Powtórzyli wszystko jeszcze kilkukrotnie: za czwartym podejściem do lotnej quarter znów próbował sprawdzać swojego jeźdźca, jednak ten poradził sobie z jego humorkami bardzo szybko. Przy piątej próbie koń znów skupił się na pracy, a nie na walce z jeźdźcem.
Przyśpieszenia w galopie przy którymś razie zmęczyły ogiera na tyle, że jego dynamizm nieco spadł.
Gdy cały koń, jak i Sindy zalani byli potem pan Jan ze spokojem stwierdził, że mają nawet nie próbować dalej: ogiera trzeba rozstępować, a potem zaprowadzić do stajni.
Kobieta nie sprzeciwiała mu się. Gdy oddech Dreamy'ego się uspokoił ruszyła z nim do stajni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz