Trenerzy: Dominika Wiśniewska, Piotr Biały
Data: 23 października 2016r
Piotr akurat szedł przez tereny hodowli, myśląc o pastwiskach, które wymagały małego sprzątania, gdy zauważył, że na jednym z round penów dzieje się coś, co nie powinno mieć miejsca. Zza ogrodzenia widział jakiegoś kolorowego, myszatego konia... A z tego, co pamiętał ten kolor miał tylko jeden zwierz w całej ich hodowli...
Zaraz...
Story?
Przecież dopiero co była na pastwisku!
Zaniepokojony podszedł do round pena i wyjrzał za ogrodzenie, wchodząc na ławkę ustawioną pod nim.
Nie mylił się. W środku chodziła stępem Story przypięta do lonży, zaś na środku pomieszczenia stała może piętnastoletnia dziewczyna. Obca mu, a jednocześnie mająca w twarzy coś dziwnie znajomego...
— Emm... przepraszam, ale kim jesteś i co robisz z tą klaczą? — spytał, unosząc w górę brew.
Dziewczyna podskoczyła, zaskoczona.
— O mój Boże! Przepraszam — powiedziała. Story zareagowała natychmiast, stając w miejscu — Kasia... to znaczy, Katarzyna Wiśniewska, moja kuzynka pozwoliła mi coś porobić...
— Kuzynka?
— No — przytaknęła dziewczyna — Nie miała zbytnio czasu, więc uznałam, że wezmę jakiegoś konia i...
— Boże kochany, jak masz na imię?
— Dominika.
— Dominiko, nie wiesz, że cudzych koni nie rusza się bez pytania? Co by było, gdyby okazało się, że pracujesz z narowistym, agresywnym koniem?
— Emm...
Jasne. Nie przemyślała tego.
— Sprawdziłaś chociaż, czy ma czyste kopyta?
Przytaknęła, jednak była wyraźnie zestresowana. Ech, nie mógł jej do końca za to winić. Kaśka pewnie była tak zaaferowana dzisiejszym spędem bydła, że nie mogła poświęcić dłuższej chwili nastolatce, więc po prostu pozwoliła jej na wszystko.
— Meh, dobra, pogadam z Kaśką o tym później. Masz szczęście, Story to spokojny koń. Pogoń ją do stępa — powiedział, machając ręką.
Dziewczyna wykonała polecenie trochę nieporadnie, ale klacz grzecznie ruszyła, machając leniwie ogonem.
— Pilnuj jej tępa, no, niech idzie tym stępem, a nie się wlecze.
To już zdecydowanie była wyższa szkoła jazdy — Dominika potrzebowała dłużej chwili, by zrozumieć, na jakie pomoce reaguje klacz, a jakie zupełnie olewa. W końcu jednak Story szła w stosunkowo równym tempie.
— Dobra, kłus?
Dominika spojrzała na Piotra, jakby wystraszona jednak cmokając i machając końcówką lonży jakoś zmusiła Story do kłusa. Ucho klaczy odwrócone było w stronę swojej młodej trenerki.
Piotr wydawał polecenia jeszcze przez dłuży czas. Story nie była za dobrze wyszkolonym koniem, ale rozumiała mniej więcej co znaczy, że ma się zatrzymać, lub przyśpieszyć. Pracowali więc tylko w stępie i kłusie nad tymi dwoma elementami, z tym, że więcej umiejętności zdobywała tu Dominika, niż klacz. Dziewczynie z resztą nie szło zbyt łatwo: Story należała do posłusznych koni, ale niepewność nastolatki myliła ją i dezorientowała. Wprawdzie z chwili na chwilę dziewczyna zdobywała coraz to większej pewności siebie, ale i tak i tak do profesjonalistki było jej daleko.
W międzyczasie Piotr dowiedział się, że rodzice Dominiki wyjechali na parę dni i że Kaśka zaproponowała jej nocleg na weekend; podobno jeździła trochę w przydomowej stajni u sąsiada, bez trenera, tylko czasem pod okiem jego starszej córki. Nie miała więc ani wiedzy teoretycznej, ani dużego doświadczenia, ale jak najbardziej lubiła to i chętnie chodziła spędzać czas z końmi. Cóż... jak sporo dziewczyn w jej wieku.
W końcu Piotr poprosił, by rozstępowała Story, po czym przejął ją od dziewczyny, prowadząc klacz na pastwisko. Dominice zaś kazał pójść do stajni i poczekać tam na niego: wyda jej jakieś polecenia, zaś sam pewnie pójdzie poszukać Kaśki i opieprzyć ją za wpuszczanie obcych na teren hodowli i dawanie im samowolki. Może i byli dość zgraną ekipą, ale przecież takie sytuacje były karygodne i nie mogły mieć miejsca. Co, jeśli Dominika przypadkiem skrzywdziłaby Story? Albo na odwrót, co gdyby Story skrzywdziła Dominikę...? Kaśka rzecz jasna o takich rzeczach nawet nie myślała. Ech...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz