- Sandra "Sindy" Janicka na koniu Askook
- Sarah Young na koniu Maphee
Trener: Sandra "Sindy" Janicka
Data: 13 czerwca 2017r
Dziś miała się stać moc kolorów. Do stajni na trening przyjechała Sarah, a że Sindy jeszcze nie jeździła, uznała, że do kompletu weźmie Askooka. Hoho, dwa ogiery, dwie apooloosy; ogień i woda z charakteru, choć po tym samym ojcu. Będzie się działo, zwłaszcza, że obydwa nie za dobrze się znały. Niemniej, pod siodłem Maphee trzymał swoje emocje i hormony na wodzy, dlatego nie sądziła, by przy spokojnym i akceptującym wszytko i wszystkich Askooku.
Kobiety spokojnie przygotowały obydwa konie do pracy. Gdy obydwa ogiery były już osiodłane ruszyły na krytą halę, prowadząc appoloosy dość daleko od siebie, tak na wszelki wypadek. Już na ujeżdżalni wsiadły na konie i zabrały się za rozgrzewkę.
Sindy od razu zauważyła, że Maphee próbuje rwać się do przodu: nie zwracał uwagi na Askooka, ale Sarah toczyła z nim swoją małą walkę, nie pozwalając mu przejść w kłus. Instruktorka nie miała tego problemu ze swoim wierzchowcem. Askook szedł tak, jakby ledwo zipał, z głową opuszczoną w dół, ledwo co ruszając kopytami. Pobudziła go łydką, jednak musiała kilkukrotnie powtórzyć zabieg, by zauważyć jakikolwiek efekt.
Maphee z Sarah pracowali na razie na mniejszym okręgu wewnątrz, zaś Sindy przywłaszczyła sobie największe kółko wokół ujeżdżalni. Gdy Sarah wygrała ze swoim wierzchowcem, zakłusowała, nie chcąc męczyć dalej spragnionego ruchu taranta. Sindy zaś miała spory problem z przymuszeniem Askooka do szybszego ruchu. Co chwilę zwalniał, nie mając najmniejszej ochoty dawać z siebie czegoś więcej. W końcu jednak także zakłusowali.
Rozgrzewka w kłusie trwała zdecydowanie najdłużej. Przynajmniej w przypadku Sindy, która prowadziła konia po slalomach i woltach, czasem wykonując przejścia do stępa. W tym czasie Sarah zdążyła zagalopować na Maphee i zrobić z nim dwie powtórki chodów bocznych, które po krótkim biegu wyszły im całkiem nieźle. Ogier pozbył się nadmiaru emocji, co zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na jego skupienie.
Gdy konie były już rozgrzane, Sindy przejęła stery. Postanowiły zacząć od kół w galopie: najpierw wolnych i małych, które miały następnie przejść w duże i szybkie. Jako pierwsza ruszyła Sarah. Początkowo miała problem z utrzymaniem spokojnego tępa ogiera na małym kole, ale gdy zaczęła je zwiększać i oddała mu wodze, ten dał czadu: Maphee miał niezły motorek w dupie.
Próba z Askookiem nie wyszła już aż tak dobrze. Mimo starań Sindy ogier nie miał najmniejszej ochoty przyśpieszać, więc duże koła przejechała w tym samym tempie.
– Oj, powtórka chłopie, no już! – zarządziła.
Tym razem było nieco lepiej: Askook zaskoczył i przyśpieszył, choć do torpedy-Maphee było mu bardzo daleko.
Zrobiły jeszcze po jednej próbie, po czym przez około pięć minut ćwiczyły samodzielnie z końmi lotne zmiany nogi w galopie. Maphee był niedokładny i nie zawsze wykonywał polecenie, ale za to nie brakowało mu entuzjazmu do pracy. Askook zaś miał przeciwny syndrom. Wykonywał każde polecenie Sindy, ale z drugiej strony non stop próbował zwalniać do kłusa. Oj, dobrego dnia to ten koń dziś nie ma.
Następnie zrobiły jeszcze jedną powtórkę z kół, które wbrew pozorom nie były tak prostym do wykonania elementem. Sindy zauważyła jednak, że Askook ma już zdecydowanie po chrapy galopu, zaś i Maphee powoli zaczyna tracić swój ogrom energii.
W końcu postanowiły, ze rozstępują konie i zakończą tym samym trening.
Piętnaście minut później obydwa ogiery stały w boksach, czekając, aż ich sierść wyschnie. Sarah i Sindy zaś poszły w tym czasie się czegoś napić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz