- Dawid Janicki na koniu Heir's Gun
- Magdalena "Lena" Piskorska na koniu Sparks On Scene
Trener: Jan Zamojski
Data: 14 czerwca 2017r
Nadszedł czas na kolejną lekcję klasyka Leny. Tym razem Jan chciał jej wcisnąć Heir’s Gun, ale jednocześnie okazało się, że Dawid też chętnie powoziłby się w innym siodle. Razem uznali, że lepiej, by młoda wzięła spokojnego Sparka, zaś weterynarz srokatą, charakterną kobyłkę.
Siodłali konie w innych budynkach, dlatego spotkać się mieli już na arenie. Lenka pojawiła się na niej pierwsza, chwilę później na miejsce dotarł pan Jan, tym razem nie na koniu, a pieszo. Uznał, że nie będzie marnował czasu, czekając na Dawida i podsadził dziewczynę na konia.
– Nie zbieraj wodzy na razie, poprowadź go w stępie. Ale ej,ej! Plecy prosto!
Lena prowadziła ogiera na kole wokół pana Jana. Po paru minutach usłyszała:
– No dobra, zbierz go trochę, a potem zakusuj.
Grzecznie wykonała polecenie. Akurat w tej chwili na ujeżdżalnie dotarł Dawid ze srokatą, jasnooką klaczą. Jan dał Lenie sygnał, że ma kłusować, próbując anglezować, zaś sam podszedł do Dawida. Dziewczyna, skupiona na podskakiwaniu w siodle, usłyszała tylko:
– Cholera mnie ugryzła przy siodłaniu.
Zdarza się... prawda?
Poczuła, że traci równowagę i prowadzi konia na coraz to mniejszym okręgu, szarpiąc go za pysk. Zwolniła więc, pozwalając złapać sobie oddech, a koniu odpocząć od napiętych wodzy.
W tym czasie Dawid zaczął stępować na Heir’s Gun wokół ujeżdżalni, by po dłuższej chwili przejść na klaczy do kłusa, siedząc tak, jakby zawsze jeździł w stylu klasycznym.
– No anglezujemy, dopóki Heir’s się nie rozgrzeje. Sparky, kłusem, kłusem.
Sparks zareagował na cmokanie Jana: Lenka niczego się nie spodziewała i gdy koń zakłusował mocno się zachwiała. Kazała mu przejść do stępa, ustabilizowała się i znów poprosiła go o przyśpieszenie. Cierpliwy izabel nie oponował.
Gdy Dawid rozgrzał Heir’s Jan przywołał ich do siebie.
– Dobra, spróbujmy trochę ujeżdżenia. Rozłożyłem wam literki, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Galopować nie będziemy, bo Lenka musi ogarnąć jeszcze dosiad w kłusie. Robimy tak. Od C do XHF stęp swobodny, potem do A pośredni, do A kłus roboczy i na E koło w prawo. Ma być jak najdokładniej, po dwa razy.
Dawid i Heir’s zaczęli. Klacz szła wyjątkowo energicznie i chętnie, ale przez to brakowało jej odrobiny ogłady: przy stępie swobodnym próbowała wymusić kłus, dlatego Dawid zrobił jeszcze jedno podejście, które już wyszło w miarę w porządku. Wprawdzie z koła wyszła mu elipsa, bo klacz postanowiła nie skręcić za szybko, ale jak na konia, który nie chodził ostatnio za dużo pod siodłem, nie było źle.
Lena miała troche więcej problemów. Nie zapamiętała, co ma po kolei zrobić i pomyliła kierunki, pierwszy raz widząc czworobok na oczy. Gdy jednak zrozumiała o co chodzi wykonała w miarę po kolei wszystkie polecenia. Niemniej, ze stresu reagowała za późno i zmieniała chody zbyt wolno.
Trochę wściekła na siebie (mimo, że Jan i Dawid sowicie ją chwalili) zjechała na bok, a Heir’s ruszyła na czworobok w ramach powtórki.
Tym razem od razu wykonał całość ładnie i poprawnie, za co klacz została sowicie pochwalona.
Drugi raz Leny też poszedł nieco lepiej: już się nie pomyliła. Niemniej, cały czas miała te same problemy co poprzednio.
– No dobra, młoda, pomęczmy twoje pośladki, bo dalej próbujesz siadać w westernowy sposób. Dawid, dasz sobie radę, nie?
Weterynarz przytaknął i w chwili, w której Lena kłusowała wokół pana Jana, pozwolił srokatej kobyle zagalopować: zdecydowanie to było to, na co czekała, bo wyrwała się do biegu nadzwyczaj radośnie.
Jan pomęczył trochę Lenę, na początku samym anglezowaniem, a potem zatrzymaniami i przejściami stęp-kłus, które sprawiały jej sporo problemów: złapanie równowagi było dla niej zdecydowanie najtrudniejsze. Na szczęście Sparky był cierpliwym koniem i grzecznie poddawał się woli jeźdźca.
Gdy z Heir’s opadł nadmiar emocji, Dawid też ćwiczył przejścia w chodach. Trochę zatrzymań i przejść stęp-kłus i kłus-galop: klacz cały czas reagowała z lekkim opóźnieniem, nie potrafiąc się w pełni skupić na poleceniach.
W końcu Jan uznał, że musi lecieć ogarniać coś w stajni. Poszedł więc, a Dawid i Lena zabrali się za rozstępowanie koni. W trakcie dziewczyna cały czas narzekała na bolącą ją rzyć, co weterynarz kwitował tylko śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz