- John Trevor na koniu Ashkii
- Lena na koniu Easy Potencial
- Sarah Young na koniu Maphee
Sarah dopiero niedawno przybyła do hodowli i jako dość cicha osoba, nie znała nikogo za dobrze. Przy tym wolała samotne wypady w teren, czy treningi, dlatego John postanowił wymusić na niej integracje. Ogłosił, że razem z Leną, jedną z rekreantek, jadą dziś w teren, a ona jest na niego zaproszona bez możliwości odmowy. Zgodziła się – pod warunkiem, że weźmie w niego swojego ulubionego Maphee. John nie oponował: może i z tego ogiera był kawał skurczybyka, ale Sarah dobrze się z nim dogadywała.
Jako, że jeden szaleniec w terenie to wystarczająco dał Lenie Easy Potenciala, czyli Iziego, jak nazywała go dziewczyna, sam zaś postanowił wsiąść na Ashikiego. Naprawdę niełatwo było o dwa spokojniejsze konie, dlatego miał nadzieję, że ich charaktery stłumią szaleństwa Maphee. O ile nie będą sobie wjeżdżać w zady, bo ten ogier to najprzyjaźniejszych wobec innych koni nie należał.
Ogarnęli się w miarę szybko. Wszystkie ogiery stały w jednej stajni, jednak na tyle daleko od siebie, że ekipa nie miała jak ze sobą rozmawiać. Na szczęście w nieszczęściu ostano nie padało, więc na pastwiskach nie było błota: wystarczyło przetrzeć konie, by te były gotowe do jazdy.
Ruszyli stępem, gdy wyprowadzili konie przed stajnie. Trevor prowadził, wrzucając Sarah na koniec, tak, by mówiąc do niego, musiała mówić przez Lenę, a co za tym idzie: mieć z nią jakiś kontakt. Wprawdzie Sarah nie mówiła jeszcze dobrze po polsku, ale w końcu młoda uczyła się angielskiego, a trochę wprawy jej nie zaszkodzi.
Faktycznie, plan Johna prędko się powiódł. Sarah próbowała mu mówić o postępach z Maphee, a Lena, słysząc to, włączyła się do rozmowy: nim dojechali do lasu on milczał, zaś kobiety ze sobą plotkowały Bóg wie o czym: choć trzeba przyznać, że to głównie młoda mówiła. Ale ona zawsze była rozgadana.
– Okej, moje drogie – rzucił po angielski – Koniec gadania, kłusem!
Ruszyli leśną ścieżką, by po chwili wyjechać na inną, prowadzącą pod lasem: po ich lewej stronie znajdowało się pole, a kawałek dalej niezbyt głębokie jezioro.
– John, wjedziemy do niego? – usłyszał Lenę, gdy podjeżdżali do niego.
– Sarah? Chcesz?
– Gorąco jest, Maphee nie będzie narzekał.
Zwolnili go stępa i podprowadzili konie do wody. Ashkii jako pierwszy powąchał wodę i dotknął ją kopytem tak, jakby się pytał, czy może tam wejść. John dał mu łydkę i koń zrobił kilka kroków w przód. Chwilę później w jego ślady poszedł Izi i Maphee. Ten ostatni jednak, zamiast iść normalnie, zaczął wysoko unosić nogi, jakby zdziwił się, że woda jest mokra.
– Oj ty mafiozo... Co kombinujesz? – powiedziała Sarah, unosząc brwi.
Lena zareagowała chichotem. Trevor też się uśmiechnął.
Pozwolili chwilę brodzić koniom w jeziorze. Gdy te napiły się i straciły zainteresowanie wodą, ruszyli dalej.
Wrócili na ścieżkę i po chwili kłusa przeszli w galop: John zauważył, że Ashkii bardzo chętnie ruszyłby jeszcze szybciej, ale wolał nie oddawać mu wodzy, nie chcąc, by od prędkości Mapheemu przewróciło się w głowie. Z dźwięków wnioskował, że Sarah ma wystarczająco problemów z ogierem. Poza tym Easy nie należał do najszybszych koni i nie chciał, by Lenka została w tyle.
Może galopowali dość powoli, ale za to równomiernie i przez dłuższy czas: na tyle długi, by na szyi Askiego pojawił się pot. Gdy skończyli, przeszli do stępa, by dać koniom odpocząć.
Do stajni wracali w stępie i kłusie. Na ostatnim półmetku dziewczyny cały czas ze sobą plotkowały, a John wisiał na telefonie z jakąś klientką, która planowała umówić się na jazdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz