Data: 8 czerwca 2017r
– Cześć przystojniaku, idziemy trenować? – spytała Sindy, zaglądając do boksu przeżuwającego siano Dreamy’ego.
Był ranek i konie jakieś pół godziny temu skończyły jeść: Sindy nie było jeszcze w stajni, więc zadzwoniła tylko, by nikt nie ważył się wyprowadzać jelonka na pastwisko. Nie miała najmniejszej ochoty za nim potem ganiać.
Zostawiła go jeszcze na chwilę samego, idąc do siodlarni po sprzęt. Gdy wróciła, szybko zabrała się za przygotowywanie go do jazdy. Czyszcząc go, planowała, co z nim musi dziś zrobić: może powinni poćwiczyć zatrzymania i przejścia? Tak, to chyba będzie dobry pomysł.
Gdy piękniś był już gotowy, zabrała go na dużą arenę. Ta była jeszcze zupełnie pusta: nikt chyba jeszcze dziś nie zaczął treningów.
Wsiadła na ogiera i zaczęła rozgrzewkę. Najpierw przez kilka minut poprowadziła go w stępie, musząc nieźle pilnować, by nie przeszedł do kłusa. Dreamy, jeśli nie próbował przyśpieszać, rozglądał się wokół i raz, zauważając klacz na odległym pastwisku zaczął się prężyć w jej stronę.
– Pięknisiu, ogarnij się – mruknęła Sindy, karcąc ogiera za zachowanie i karząc mu zakłusować.
Po kilku minutach w kłusie, w których kobieta kazała ogierowi trochę poskręcać, zrobiła z nim kilka przejść do stępa, tak, aby jego mięśnie porządnie się rozgrzały. W międzyczasie kazała mu też cofnąć ze stępa: pierwsze co, Dreamy próbował się buntować, ale wystarczyło wzmocnienie pomocy, by posłusznie zrobił parę kroków w tył. Sindy pogłaskała go za to i pozwoliła mu chwilę postępować.
W końcu przeszła z nim do galopu, na który Dreamy wyraźnie czekał, bo wystrzelił z kopyta niemal jak dziki. Sindy zaczekała, aż zejdzie z niego nadmiar energii, po czym znów kazała mu przejść do stępa i odsapnąć.
Dopiero wtedy zaczęła konkretny trening. Kazała jelonkowi zagalopować i zaczęła robić przejścia kłus-galop. Dreamy nie miał z tym większych problemów, więc Sindy w ramach pochwały pozwoliła mu chwilę stępować, a następnie powtórzyła ćwiczenie, jednak z przejściami do stępa właśnie.
Za pierwszym razem Dreamy przeszedł do kłusa, a potem do stępa, jednak już kolejna próba była udana, za co dostał chwilę na luźnej wodzy. Potem znów zagalopowanie... i Sindy kazała ogierowi wyjechać na środek ujeżdżalni, gdzie kazała mu się zatrzymać.
Wykonał polecenie bez zarzutu.
– Woo, dobry koń! – pochwaliła go, głaszcząc i prowadząc go przez chwilę na luźnej wodzy. Zauważyła, że jego szyja zaczęła się pocić.
Dreamy parsknął cicho.
Znów pogoniła ogiera do galopu i gdy powtórka też była udana, uznała, że nie ma co przemęczać jego stawów. Poprowadziła go przez chwilę w stępie i jeszcze w ramach drobnych ćwiczeń zrobiła z nim raz cofanie i raz chody boczne w stępie, co nie zrobiło na jelonku żadnego wrażenia.
Rozstępowała go, a gdy ochłonął, zaprowadziła do stajni. Po szybkim ściągnięciu rynsztunku oraz sprawdzeniu kopyt i nóg, wyprowadziła go na zewnątrz i po przywiązaniu, oblała jego nogi wodą w ramach ochłodzenia, po czym ruszyła z nim okrężną drogą na pastwisko. Niech jeszcze trochę sobie pochodzi, a co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz