Powhatan x *Microsoft Excel T
koń appaloosa
ur. 12 maja 2009r
og. Maphee
koń appaloosa
ur. 12 maja 2009r
tarantowata |
Powhatan
|
Itazipcho
nvrt
|
HahneeHakan nvrt
|
Isi nvrt
| |||
Pauwau
nvrt
|
Lapu nvrt
| ||
Pakuna nvrt
| |||
M:
*Microsoft Excel T
|
Epic Man
nvrt |
Dr. Kortez nvrt
| |
Electric Girl nvrt
| |||
nn
| |||
nn
|
- Reining,
- Wystawy
historia: Zawsze chcieliśmy mieć ogiera, który będzie łączył geny Powhatana z Microsoft Excel T. Dlatego też w 2008 roku dokonaliśmy właśnie takiego krycia licząc, że potomek zasili naszą hodowlę. I tak też się stało. Wiosną 2009 roku na świat przyszedł Maphee - uroczy, silny źrebak. Początkowo miał być koniem do trailu i pleasure, tak jak jego rodzice, jednak w trakcie zajeżdżania i treningu okazało się, że jest stosunkowo płochliwym zwierzęciem i pokonywanie przeszkód nie jest czymś, co uwielbia. Za to okazało się, że doskonale radzi sobie w slidng stopie... i tak też zaczęliśmy go przygotowywać pod reining. Obecnie Maphee cały czas stoi u nas i jest jednym z naszych ogierów kryjących.
podczas pracy: W przeciwieństwie do większości naszych koni, Maphee to nie jest aniołek. Choć odwagi mu nie brakuje to charakteru także nie. Jako dość dominujący appaoloosa wymaga doświadczonego jeźdźca, który nie da mu sobie wejść na głowę. Podczas pierwszych spotkań z nową osobą testuje ją, jak tylko się da, a dzięki sporej pomysłowości robi to na tonę różnych sposobów. Gdy jednak hierarchia już zostanie ustalona, chodzi jak w zegarku: jest bardzo dynamicznym koniem, który aż rwie się, by coś robić i czegoś się uczyć. Doskonale reaguje na głos i łydkę, nieco gorzej u niego z reakcją na wodzę: ma wrażliwy pysk, a co za tym idzie wszelkie ciągnięcie za wodze wywołuje u niego machanie pyskiem i bunt. Warto przed samym treningiem trochę go przegonić: na początku galopu lubi parę razy porządnie bryknąć. Na tyle porządnie, że nawet doświadczonym zdarzało się z niego spadać.
- praca z ziemi: Każde spotkanie z Maphee warto zacząć z ziemi. Po pierwsze po to, aby pozwolić mu się pozbyć nadmiaru energii. Po drugie po to, by ustalić na nowo hierarchię. Parę drobnych zabaw, które zmuszą go do pomyślenia zwykle pozytywnie rzutują na dalszą część spotkania. Maphee to koń, który podczas pracy z ziemi często wychodzi z własnymi inicjatywami: dzięki temu z jednej strony łatwiej go czegoś nauczyć (wystarczy podchwycić moment, w którym ogier sam próbuje się cofać, BO TAK), a z drugiej należy uważać, by nie pochwalić go za negatywne zachowanie.
- w terenie: Z Maphee każdy teren staje się dzikim terenem. Należy bardzo z nim uważać w trakcie wyjazdów: nie brać ze sobą żadnych klaczy i ABSOLUTNIE nie próbować stawiać go jako konia czołowego. Z tego powodu samodzielne wypady też odpadają. Jeśli jakiś koń przed nim go hamuje, jakoś da się z nim pojechać i nie zginąć; w innych wypadkach tarant tak bardzo się pobudza, że po prostu trudno jest nad nim zapanować. Bywa, że nawet osoby regularnie z nim pracujące mają z tym problem. Dlatego gdy jedzie w teren ostrożnie wybieramy i trasę, i zastęp. Poza tym jest odważnym i nie płoszącym się koniem - najzwyczajniej w świecie po prostu uwielbia otwartą przestrzeń.
podczas zawodów: Gdyby nie klacze - przy odpowiedniej opiece chodziłby wręcz doskonale. Niestety, tych na zawodach nie da się uniknąć, więc jeśli nie ma osobnego placu dla ogierów, Maphee potrafi być dość problematyczny. Ciągnie do nich i nie potrafi się skupić. Nie jest jednak spięty, czy zdenerwowany: to po prostu koń z silnym instynktem. Tłum i hałas zdają się mu w niczym nie przeszkadzać. Zawsze startuje pod profesjonalistami: niestety, to zdecydowanie nie jest koń nadający się do pierwszych startów w zawodach:
- podczas transportu: Do przyczepki wchodzi z impetem. I to ogromnym. Tak, jakby chciał jej pokazać, że to on tu rządzi: gdy się go podprowadza, wchodzi do środka szarpiąc się, a potem, gdy już stanie, tupiąc, ogłasza, że przybył. Nie mamy pojęcia, skąd wziął się u niego tak dziwny nawyk, ale cóż... przynajmniej nie ma z tym problemów. W trakcie drogi trochę się wycisza, ale czasem tak czy siak próbuje coś kombinować, zwłaszcza, gdy podróż trwa dość długo. Z wychodzeniem nie ma żadnych problemów.
- reining: Gdy zostaje na arenie sam z jeźdźcem, nie rozpraszany przez żadne klacze, pod odpowiednim jeźdźcem zmienia się w istny diament. Maphee jest wręcz mistrzem sliding stopów: wyraźnie widać, że choć to trudna i nienaturalna dla konia figura, on to lubi i czai o co chodzi. Nieco gorzej wypadają jego spiny, ale wykonuje je po prostu poprawnie. Lotne zmiany nogi, czy koła są dla niego pestką, z resztą, inaczej nie startowałby w tej konkurencji. Zdarzają się starty, w trakcie których nieco się rozprasza, ale osoba, która go zna wie, że wystarczy wzmocnić niego sygnały, aby koń znów skupił się na przejeździe.
- wystawy: Wystawa oznacza dla tego ogiera po prostu pracę z ziemi. Jest bardzo dynamiczny, zwykle słucha się prezentera, ale często dodaje coś od siebie, dlatego zdarza się, że niespodziewanie stanie, czy zacznie wymachiwać nogami, lub chodzić w jakiś specyficzny sposób. Niemniej, wszystko jest do opanowania. Nauczyliśmy go, że gdy w takich chwilach słyszy słowo "koniec" przestaje udziwniać swój występ. Tak samo jak w każdej innej sytuacji, Maphee potrzebuje doświadczonego prezentera. Najlepiej takiego, który go zna i którego uważa za przewodnika. W trakcie pokazu pokazuje swoje piękne, niskie, ale dynamiczne chody, a jego uroda często zachwyca sędziów.
względem ludzi: Hej, jesteś nowy? Mogę spróbować jak smakujesz? - te pytania zdają się pojawiać w głowie Maphee, gdy ktoś nowy pojawia się w okolicy. Jest bardzo ciekaw wszystkich obcych, do których się klei, by później próbować ich sprawdzić: czy to gryząc, czy to kopiąc. Dlatego wszystkich nowych w hodowli ostrzegamy przed nim. Znanych ludzi raczej ignoruje: nie są dla niego żadną atrakcją. W przypadku już ustalonej hierarchii czyszczenie, kiełznanie, czy jakiekolwiek inne zabiegi nie są przy nim problematyczne. Obcego i niedoświadczonego lepiej jednak nie wpuszczać do jego boksu. W trakcie sprowadzania z pastwiska reaguje na imię, o ile oczywiście sprowadzającego zna, dlatego nie ma z tym większych problemów.
względem koni: Niełatwo jest znaleźć dla niego towarzysza: Maphee bez problemu akceptuje tylko jasne konie. Taranty, siwe, cremello, palomino - wszystkie ciemne odrzuca, tak, jakby to maść decydowała o przyjęciu do jego stada. Przy okazji koń musi być w jego wieku, lub młodszy, o niedominującym charakterze. Dopiero z takim wałachem Maphee się dogada, dlatego i z mniej więcej takim koniem zawsze się pasie. Na całe szczęście agresja pojawia się tylko na pastwisku, lub w boksie - na ujeżdżalni, czy w terenie, gdy obok jest człowiek, nie śmie tknąć innego zwierza. Jak na ogiera przystało bardzo ciągnie do klaczy i zawsze,gdy przechodzi obok niego jakaś pani staje się bardzo pobudzony.
w boksie: Do boksu wchodzi jak do przyczepy: głośno i z impetem. Trzeba nie lada siły, by go wtedy opanować. Jeśli jest taka możliwość, najlepiej odpiąć mu uwiąz przed otwarciem drzwiczek i pozwolić mu wejść do środka samodzielnie. Po wejściu potrzebuje paru minut, by się uspokoić: trochę potupie, a później przez kilka-kilkanaście godzin stoi grzecznie. Wtedy można przy nim robić dosłownie wszystko; jeśli jednak swoi wewnątrz za długo irytuje się i robi się dość agresywny.
w boksie: Do boksu wchodzi jak do przyczepy: głośno i z impetem. Trzeba nie lada siły, by go wtedy opanować. Jeśli jest taka możliwość, najlepiej odpiąć mu uwiąz przed otwarciem drzwiczek i pozwolić mu wejść do środka samodzielnie. Po wejściu potrzebuje paru minut, by się uspokoić: trochę potupie, a później przez kilka-kilkanaście godzin stoi grzecznie. Wtedy można przy nim robić dosłownie wszystko; jeśli jednak swoi wewnątrz za długo irytuje się i robi się dość agresywny.
- podczas karmienia: Włącza mu się tryb "dumny wariat". Naprawdę! Unosi łeb do góry, pręży się jak na ogiera przystało i tupie oraz napiera na drzwiczki boksu, czekając, aż ktoś podejdzie z jedzeniem; gdy to już się stanie robi wszystko, by skubnąć żarcie prosto z wiaderka, w którym ktoś mu je przynosi, zanim jeszcze trafi do żłobu.
na pastwisku: Niby nie łatwo znaleźć dla niego towarzysza. Niby atakuje większość koni, które spotyka. Ale mimo to, nienawidzi samotności. Zamknięcie go daleko od jakichkolwiek zwierzaków sprawia, że wariuje. Szuka innych koni: biega jak szalony wokół ogrodzenia, nawołuje i potrafi szybko tracić na wadzę. Uspokaja się tylko,gdy ma co najmniej jednego członka stada. Może być to akceptowany przez niego wałach, może to być klacz bez rui, albo i z nią; czasem też chodzi z jakimiś niepłodnymi przez wiek staruszkami. Wtedy wszystko gra: jest spokojny i grzecznie się pasie, choć raczej nie wchodzi w intereakcje z innymi końmi. Ściąganie go z pastwiska jest bezproblemowe.
chody: Jest mięciutki. Stąpa nisko, raczej nie trafi rytmu. Galop ma dość okrągły, ale dopóki się nie rozpędza, kroczy dość delikatnie. Wyróżnia go jednak jego stęp: trochę znaczy lewą tylną nogą. Lekko, ale wprawne oko to zauważy. Nie wiemy jednak, co jest tego przyczyną: robiliśmy mu wiele badań pod tym kątem, które nic nie wykazały. Nie pojawia się to też w żadnym innym chodzie. Dostał więc parę zaświadczeń od lekarzy, pozwalających mu na starty i ma regularnie robione badania pod tym kątem. Startuje normalnie. Podejrzewamy, że nauczył się tego od matki: Excel lekko kulała zaraz po porodzie.
rodowód: Maphee ma wręcz cudowny papier. Jego ojcem jest nasz przepiękny Powhatan, spokojny appoloosa chodzący w trailu i pleasure. Jego matką jest zaś Microsoft Excel T, czyli jedna z bardziej znanych klaczy tej rasy w wirtualu. Swego czasu także startowała w zawodach trailiowych.
geneza imienia: Mamy zwyczaj w WHK Arisha, że appoloosy dostają jakieś indiańskie imię, które zaczyna się na tą samą literę co imię matki. Stąd i imię tegoż ogiera.
Teren | Sarah Young | WHK Arisha | 05.06.2017
Trening reiningowy | Sarah Young | WHK Arisha | 13.06.2017
Werkowany: tak
Kuty: tak
Odmiany: -
Wysokość w kłębie: 159 cm
Tarnikowane zęby: tak
Zajeżdżony: tak
Zajeżdżony w wieku: 3 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz